Dzisiaj (choć miało być przedwczoraj...) przedstawię Wam pomysł na przepyszne ciasto, które możecie zrobić dla swoich gości, gdy przyjadą w słoikowe odwiedziny. Może samo w sobie szczytem zdrowia nie jest, można powiedzieć, że to ciasto to kuchnia molekularna, ale od czasu do czasu na pewno nam nie zaszkodzi ;)
Przepis to mieszanka pomysłów moich i mojej mamy. Samo ciasto to niestety wymóg, bo w swoim mieszkaniu nie posiadam piekarnika - tradycyjnie w przepisie jest biszkopt - ale ciasto z mikrofali spisuje się na medal. Przepis na nie, brałam z chochlikikuchenne, ale przedstawię Wam też kilka swoich zmian.
Najpierw jednak składniki potrzebne do całego ciasta:
Na mikrofalowe ciasto:
- 1 jajko
- 3 łyżki mleka
- 3 łyżki oleju
- 3 łyżki mąki wymieszane z pół łyżeczki proszku do pieczenia
- 3 łyżki cukru
- 3 łyżki kakao (DecoMorreno)
Na środek, czyli masę:
- 1 galaretka (ja wybrałam niebieską, ale świetnie wygląda też zielona, czy różowa)
- 1 opakowanie śmietany 18%
- 1 jabłko (niekoniecznie, ja jednak nadal pozbywałam się jabłek ♥)
Sprzęt: głęboki talerz, łyżka, widelec i/lub trzepaczka, długi nóż, patelnia
Do dzieła! Jajko wbijamy do głębokiego talerza, roztrzepujemy, następnie dodajemy płynne składniki: olej i mleko.
Już zaczyna być kosmiczne, prawda? Wszystko roztrzepujemy na jednorodny płyn, a potem dodajemy składniki sypkie: najpierw cukier, potem łyżka po łyżce mąkę i tak samo kakao. Mieszamy na gładką masę, starając się, aby nie powstały grudki.
Jednak jak zostaną pojedyncze małe grudki kakao - nie przejmujemy się tym. Ja wycieram jeszcze brzegi talerza, by były czyste. I do mikrofali! Przy pełnej mocy wstawiam na ok 2,5min. Chodzi o to, by obserwować nasz twór: gdy ciasto wyrośnie potrzymać jeszcze ok. 30 sekund.
Po upieczeniu wyciągamy z mikrofali i czekamy aż ciasto wystygnie. Uwaga! Według mojego faceta, podczas pieczenia ciasto wydziela dziwny zapach. Proponuję uchylenie okna.
Teraz czas na błękitne nadzienie. Przygotowujemy galaretkę według przepisu na opakowaniu. Ja wybrałam Winiary - serię drinkową, po pierwsze ze względu na kolor, a po drugie ze względu na prostsze odmierzenie wody. Nie potrzebujemy 0,5l a jedynie 1 szkl. (zawsze dodaję mniej wody niż w przepisie, aby szybciej się ścięła, choć nie jest to konieczne).
Czekamy aż wystygnie. W tym czasie możemy pokroić jabłko - tym razem bez skórki - na drobną kostkę. Pokrojone możemy dodać do naszej galaretki.
Gdy galaretka ma już temperaturę pokojową, wlewamy do niej śmietany i dokładnie mieszamy. Najlepiej użyć do tego trzepaczki, by nie było żadnej śmietanowej grudki.
Gotowe? To teraz możemy nasze jabłkowe, błękitne cudo wstawić do lodówki i poczekać aż zetnie się do konsystencji rzadszego budyniu.
Wracamy do ciasta. Wyjmujemy je z talerza i przekrawamy na pół za pomocą długiego noża.
Wkładamy z powrotem jeden płat ciasta, a gdy nasza galaretka ze śmietaną już odrobinę stężała: wylewamy i przykrywamy pozostałym ciastem.
Można zrobić więcej warstw, jeśli ciasto wyrosło Wam za bardzo. Całość wstawiamy do lodówki na ok. 1,5 godz., by wszystko ładnie się ścięło.
Po odpowiednim czasie spędzonym w lodówce, ostrożnie wyjmujemy ciasto z talerza metodą "do góry nogami". Delikatnie podważamy brzegi, przykrywamy drugi talerzem, a następnie szybkim ruchem odwracamy. Musi się udać, trzeba się tylko odważyć! ♥
Nie wygląda zbyt zachęcająco? Zbyt kosmicznie? Czas na zabiegi upiększające. Obkrawamy ciasto dookoła, by wyszedł nam z niego torcik.
Od razu lepiej! Resztki możemy spokojnie zjeść, albo dać współlokatorom :D
Wierzch polecam oblać polewą czekoladową, do której przepis znajdziecie tutaj.
I gotowe! :)
I jak wrażenia? Odważycie się spróbować kosmiczne ciasto?
P.S. Mojemu tacie, mimo zawartości owoców, bardzo smakowało! ♥
Radioaktywne ciasto :D Wygląda super :D
OdpowiedzUsuń