niedziela, 12 października 2014

Słodki krem z dyni.

Po niewiarygodnie długiej przerwie: witam!
Witam w odnowionym, uporządkowanym blogu, z nowym, jesiennym postem.
Po ostatnim poście stwierdziłam, że powinnam nagromadzić kilka przepisów, wypróbować je kilka razy i dopiero wtedy się nimi z Wami dzielić. Nim się obejrzałam minęły trzy miesiące...
Prawda jest też taka, że latem naprawdę nie chce się gotować, a większość czasu spędziliśmy z Kamilem u swoich rodziców, gdzie - nie ma co ukrywać - wpierdzielaliśmy za czworo.

Na Wasze szczęście czas mojego kulinarnego lenistwa minął, dzięki czemu dzisiaj zaprezentuję Wam przepis na krem z dyni - na słodko, by trochę "osłodzić" sobie jesienne słoty.

Danie to jest niezwykle proste, jednocześnie dietetyczne, piękne i sycące. Czego chcieć więcej?



Na porcje dla 3 osób, potrzebujemy:
- pełen głęboki talerz dyni (obraną i pokrojoną w grubą kostkę)*
- pół szklanki mleka
- 2,5 łyżki stołowe śmietany (ja użyłam 18%)
- 1,5 łyżki stołowej mąki pszennej
- łyżka stołowa cynamonu
- 1l wody
- włoszczyzna lub łyżka vegety
- sól do smaku


*za ilości orientacyjne przepraszam, niestety nie posiadam wagi :<

Zaczynamy od przyrządzenia wywaru warzywnego. Dla leniwych - wodę gotujemy z łyżką vegety. Dla bardziej ambitnych: do litra zimnej wody wrzucamy umytą i obraną włoszczyznę - w moim przypadku były to: marchewka, por, seler i pietruszka. Gotujemy na wolnym/średnim ogniu do momentu, aż warzywa będą miękkie.


W czasie, gdy nasz wywar się gotuje (jeśli jeszcze tego nie zrobiliśmy) możemy pokroić dynię.

Jak na moje pierwsze zmagania z dynią, samo krojenie poszło mi całkiem sprawnie - jedynie 40 minut ;) Resztę naszej pokrojonej dyni, z powodzeniem możemy porcjować i zamrozić. Zimą taka pomarańczowa zupa każdego podniesie na duchu.

Jeśli warzywa są już miękkie, możemy dodać do niego dynię (uprzednio dosalając wywar) i gotować przez następne 20-30 minut - dokładniej do momentu aż kostka naszej bani da się rozgnieść na ściance garnka.

Nasza dziełko nabiera już konkretnych kolorów! Zdejmujemy zupę z ognia, pozostawiamy do lekkiego wystudzenia. Ja pozbywam się niektórych warzyw z wywaru, tj. pietruszki, selera i pora. Czas na uzyskanie konsystencji kremu. Wersja dla szczęściarzy: wszystko blenderujemy lub miksujemy na gładką papkę.
Wersje dla studentów na stancji (lub przeciwników wszelkich kremów): 1. przecieramy nasze warzywa przez sitko; 2. używamy cudownego tłuczka do ziemniaków.

Dolewamy mleko, mieszamy i ponownie wstawiamy na mały ogień. Przyprawiamy cynamonem. W tym czasie śmietanę i mąkę rozmieszamy w kubku. Gdy mamy już jednorodną papkę, hartujemy ją 4-6 łyżkami gorącej zupy, mieszając wlewamy do garnka. Mieszamy gotując jeszcze przez chwilę, doprowadzając zupkę do wrzenia.




I właściwie to mógłby być już koniec. Może dla mnie - wg Kamila przepis wymaga jeszcze 2 łyżeczek cukru na miseczkę zupy. Ten wybór pozostawiam już Wam :) Krem możemy udekorować kleksem śmietany i natką pietruszki.






Posiadałam mrożoną zieleninkę, również smaczną, choć może nie aż tak pięknie wyglądającą.Na zdrowie wszystkim! :)


P.S. A zimą może wersja na ostro, w orientalnej odsłonie...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz